Sowy – zabójcy doskonali
Odkąd sowy są na świecie, możemy się jedynie cieszyć, że nie jesteśmy myszą. Poza wyjątkami potwierdzającymi regułę, wszystkie sowy z pasją zajadają się gryzoniami. Do tego stopnia, że tzw. mysie lata stają się jednocześnie sowimi latami. Polega to na tym, że średnio co 5-7 lat w różnych regionach świata, myszy i ich krewniacy mnożą się jeszcze chętniej i intensywniej niż zwykle. Sowy, w odpowiedzi na taki urodzaj, znoszą znacznie więcej jaj i wychowują więcej młodych.
Gdy zabraknie ulubionych myszy, sowy poszukują innych ofiar – a ich lista jest bardzo długa. Puchacz, ogromne, odważne ptaszysko z czerwonymi oczami i rozpiętością skrzydeł sięgającą blisko 2m, może zabić niemal wszystko – od myszy na przekąskę, poprzez małe dziki, dorosłe jastrzębie, myszołowy, aż do lisów, a nawet saren włącznie. W jego jadłospisie doliczono się 250 różnych gatunków zwierząt!
Sowy, symbol tajemnych mocy i obrządków, same skrywają nie jedną mroczną tajemnicę. Nieczęsty w świecie ptaków kanibalizm, jakkolwiek nie rutynowo, to jednak w szczególnych wypadkach wśród sów się zdarza. Do tego duże sowy polują na te mniejsze
Dla sów, podobnie jak dla innych drapieżników typowy jest kainizm. Ptaki te zwykle znoszą więcej jaj – na wszelki wypadek. Jako, że wysiadują je od złożenia pierwszego, maluchy wylegają się w odstępach 1-2 dniowych. Jeśli zniesienie było liczne – pomiędzy najstarszym a najmłodszym pisklęciem może być nawet 10 dni różnicy! Jeśli pokarmu będzie dużo – rodzice wykarmią wszystkie dzieci. Jeśli jednak będą kłopoty – najmłodsze z rodzeństwa nie będzie miało szansy opuścić gniazda jako dorosły ptak. Złoży w ofierze swoje życie, dzięki czemu starsze rodzeństwo nie umrze śmiercią głodową. W wyjątkowo chude lata, takich ofiar w sowim gnieździe może być kilka, a szczęściarz – zaledwie jeden.
Większe sowy stosunkowo często sięgają też po wrony, sroki, czy sójki. Tutaj zapewne mamy dwa w jednym – jednocześnie pokarm i ograniczenie konkurencji. Doskonałym sposobem, bo znacznie mniej ryzykownym, jest zabijanie młodych. Dlatego też świadome zagrożenia drapieżniki tak wiele czasu spędzają z nimi w gniazdach (lub legowiskach).
Sowy, na tej samej zasadzie, również padają ofiarą innych, większych drapieżników. Tak jak Puszczyk czasami wypuści się na Pustułkę (która w mieście jest jego głównym konkurentem przy półce z myszami), tak on sam czasami może paść ofiarą jastrzębia.
Poza kwestią zwykłego szczęścia lub pecha (a może tylko właściwych decyzji?), sowy to zabójcy doskonali. Pióra! Zwykle w barwach kamuflujących, delikatne, o specjalnej strukturze, cudownie miękkie – dlatego nikt nie słyszy, gdy sowa leci. Nawet ona sama!
I tu dochodzimy do sedna sprawy: słuch! Najważniejszy z sowich zmysłów – jest praktycznie doskonały. Co najmniej 10 razy lepszy od naszego. Płomykówka, na przykład, różnicuje czas, w jakim dochodzą do niej dźwięki, do wartości 30 milionowych sekundy! – i to dla każdego ucha niezależnie. Nic dziwnego, że Płomykówka słyszy sunącą mysz z odległości nawet 60m!
Sowy maja świetny wzrok! Płomykówka widzi 50 razy lepiej od nas. Ale Puszczyk jest już bardziej „ludzki” w tym względzie – jego wzrok jest zaledwie 2 razy ostrzejszy od naszego. Dla Płomykówki najczarniejsza nawet noc, może być tak jasna, jak dla nas bardzo pochmurny dzień.
Gdy chcą wydać się niewidoczne – czytaj upodobnić do gałęzi, na której siedzą – sowy wyciągają swoje ciała i „wciągają pióra”. Oczy prawie zamknięte – przezornie jednak zostawiają szczeliny, przez które jakby leniwie przyglądają się światu dookoła. Gdy zdają sobie sprawę, że kamuflaż nie zadziałał i zostały zdemaskowane, wówczas, w obliczu konfrontacji, zmieniają taktykę. Ogromnieją do monstrualnych rozmiarów, próbując zrobić odpowiednie wrażenie na wrogu. Potrafią też wydawać niezwykłe okrzyki – na tyle straszne, że wielu się wycofuje. Jeśli i to nie pomoże – zostaje ucieczka… lub atak.
Jakby świadome swoich mocy, sowy potrafią odważnie bronić gniazd i młodych. Podobnie jak samych siebie. Ich szpony i dzioby zostaną użyte nawet przeciwko ludziom, którzy zapuszczą się niebezpiecznie blisko. Szczególnie znane ze swoich zdecydowanych działań są Puszczyki. W obronie gniazd i swojego potomstwa, bez pardonu uderzą nas w głowę. Dzielnie będą ich bronić przed każdym intruzem – nawet z narażeniem własnego życia. Niektóre, jak nasza (jedyna dzienna) Uszatka Błotna (zwana dawniej po prostu Sową Błotną), udają ranne lub oględnie mówiąc „dziwne”, aby tylko odwieść nieproszonego gościa od gniazda. Gdy to nie pomaga – sięgają wreszcie po argumenty siłowe.
Sowy, mimo, że najczęściej schowane w mroku nocy lub starej dziupli, albo gdzieś na strychu – z bliska zaskakują urodą. Od ogromnego Puchacza, po maleńką Sóweczkę, niewiele większą od wróbla – sowy mienią się beżami, brązami i szarością w tysiącach odmian i odcieni. Rysowane czernią i bielami. Oprószone plamkami, paskami, kreskami. Piękne. Z bliska i widoczne robią jeszcze większe wrażenie niż przejmujące uhuuu-hu-uu dobiegające z mroku nocy.
/źródło: Jacek Karczewski/