Młody Duch Tańca to taneczny projekt polsko-japoński, który dwukrotnie gościł na japońskich scenach, a w Polsce była to już piąta edycja. Wykonawcami są młodzi artyści ze szkół baletowych w Polsce i Japonii. Tegoroczna edycja była poświęcona przede wszystkim „polskim dzieciom syberyjskim” – tematowi dość mało znanemu w naszym kraju.
Spektakl nawiązuje do obchodów 100. rocznicy przypłynięcia do Japonii polskich dzieci syberyjskich. Japończycy pomogli prawie 900 dzieciom polskich zesłańców na Syberii. Projekt jest wyrazem podziękowania za wspaniały gest Japonii.
Spektakl zaprezentowany został do muzyki m.in. polskich (Paderewski, Wieniawski, Moniuszko czy Chopin) oraz japońskich kompozytorów (Zukeran, Hirai, Hisaishi, Yamada).
Mieliśmy ogromną przyjemność w Filharmonii Olsztyńskiej oglądnąć dwa występy z tego projektu, który na celu ma połączenie kultury polskiej i japońskiej w wyjątkowym spektaklu baletowym, w którym wzięła udział młodzież z Polski i Japonii.
Spektakl w reżyserii Wiesława Dudka „Dzieci Syberyjskie” jest wzruszającą impresją baletową w choreografii Zofii Czechlewskiej, Krystyny Frąckowiak, Wiesława Dudka.
Prawie 900 polskich dziewcząt i chłopców znalazło się na początku XX w. na Syberii i w Mandżurii bez środków do życia i dachu nad głową. Były to dzieci zesłańców, uchodźców z okresu I wojny światowej oraz robotników, którzy szukali pracy w Rosji. – Robotnicy ci pracowali głównie przy budowie Kolei Transsyberyjskiej– W wyniku rewolucji październikowej i wojny domowej w Rosji dzieci straciły dach nad głową i musiały zmierzyć się z biedą. Zostały uratowane przez Annę Bielkiewicz i lekarza Józefa Jakóbkiewicza, którzy założyli Polski Komitet Ratunkowy Dzieci Dalekiego Wschodu i zajęli się ich ewakuacją z Rosji do Japonii.
„Zbieraliśmy dzieci z przytułków, z wagonów kolejowych, z etapów i koszar, z ochron i przytułków polskich, zaopiekowaliśmy się również dziećmi rodzin zrujnowanych anarchią, które nie mając możliwości ratowania siebie, pragnęły uratować choćby dzieci swoje” – wspominał Jakóbkiewicz
Stan zdrowia części dzieci był tak zły, że musiały one trafić do szpitala. Te, których zdrowie było w lepszym stanie, wysłano do ośrodka Fukudenkai w pobliżu Tokio.
Najtrudniejszą rzeczą dla Fukudenkai było szybkie zorganizowanie infrastruktury, takiej jak zakwaterowanie, aby przyjąć tak wiele dzieci w krótkim czasie
W ośrodku dzieci uczyły się, chodziły na wycieczki, wypoczywały. Niektóre z nich przebywały również pod opieką pielęgniarek. Jedna z nich, Fumi Matsuzawa, zmarła w wieku 20 lat po tym, jak zaraziła się od dzieci tyfusem. Na Syberii w tamtym okresie szalała ta choroba, dlatego też występowała ona wśród dzieci, którymi zajmowano się w Fukudenkai.
„Jej postać wyryła się w sercach Polaków” – przeczytać możemy o Matsuzawie na stronie ośrodka Fukudenkai.
Wszystkie dzieci opuściły ostatecznie Japonię. Kilkoro po pobycie w Japonii trafiło do Stanów Zjednoczonych, większość do Polski. Nie było dzieci, które pozostały w Japonii, jednak niektóre z nich aktywnie zaangażowały się w działania mające na celu opowiedzenie o Japonii i kulturze japońskiej w Polsce.